Tydzień Kultury Beskidzkiej. Wydarzenie, które towarzyszyło mi od najmłodszych lat, gdzie to właśnie w Wiśle, w tym niezastąpionym pod wieloma względami miasteczku, spędziłam jakby nie patrzeć sporą część życia:)
I pomimo, że diametralnie nic wielkiego nie zmieniło się w tym szczególnym dla "Perły Beskidów" tygodniu, to z sentymentu zawsze mam ochotę właśnie wtedy tam pojechać i popatrzeć na ludzi przez pryzmat kolorów ich strojów, skóry, a i nie ma co ukrywać, generalnie poczuć zapach I SMAK najlepszych grillowanych szaszłyczków, których jest tam wtedy mnóstwo..:p
Taaak, to właśnie to najbardziej utkwiło mi w pamięci od "nastu" lat :)
Każdy idzie z duchem czasu - nawet symboliczny "Wiślaczek' ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz